Na Gwiezdny Niszczyciel Ogromnego Królestwa Sithów zacumował mały statek. Wyszedł z niego wysoki mężczyzna z 2 mieczami, 2 blasterami, wyglądający jak robot. Podszedł do niego jeden ze szturmowców. Za nim zdążyli wymienić jakiekolwiek zdanie, wysoki mężczyzna zaczął biec przed siebie taranując po drodze innych szturmowców. Wbiegł do korytarzu i rzucił za siebie granat który rozsadził kolejnych szturmowców.
-Tu dowódca 1 do kapitana Wegeya. Mamy intruza na pokładzie!
-Zrozumiałem. Sprzątnijcie go.
-Rozkaz kapitanie. Intruza posiada dwa miecze i...... łaaaaaa....<trzask>
-Dowódco słyszycie mnie?
-Mam co do tego złe przeczucia- Westchnął jeden z oficerów na mostku.
Tymczasem wysoka postać wybijała szturmowców i coraz pewniej kroczyła do mostka.
-Kapitanie Wegey! Tu sierżant Maxel. Intruz potrafi być niewidzia.... <chrząk>
-Pokażcie monitoring!- nakazał kapitan stojący na mostku.
-Ktoś odstrzelił wszystkie kamery!- Zameldował jakiś oficer
Kapitan przełknął ślinę.
Tymczasem szturmowcy cały czas próbowali zastrzelić wysokiego mężczyzne. Jeden z żołnierzy trzymał w ręce granat gotowy do odpalenia. Intruz strzelił i BUM, wysadził paru szturmowców. Korytarzem obok wbiegł kolejny oddział. Zaczeli go ostrzeliwać. Mężczyzna wyjął miecze i zaczął odbijać wszystkie strzały w kierunku żołnierzy. Wszyscy padli na podłogę martwi. Kolejni szturmowcy ustawili bazookę i wystrzelili w jego stronę, jednak on zamknął grodzie i odsunął się. Strzelił parę razy za siebie by sprzątnąć jeszcze paru żołnierzy czających się za nim, a gdy grodzie eksplodowało, rzucił nóż który ugodził strzelca w szyję.
-Obszar 4 czyst... AAAAAA <sssssy>
-KARABAST!
-O noma! Jest coraz bliżej!
- <brzyyyy>
Krzyczeli szturmowcy. Tymczasem na mostku ostatni żołnierze stali przy drzwiach i czekali na intruza. Za drzwiami słychać było strzały z blastera, wybuchy i krzyki.
-Uwaga panowie. Intruz zaraz wysadzi drzwi. Mi będziemy tu stać i bronić kapitana. 3... 2... 1...-
Nic się nie stało. Krzyki i strzały ucichły. Szturmowcy poczuli jakby coś poruszało się na mostku. Coś czego nie ma. Nagle za nimi pojawił się mężczyzna i zastrzelił kapitana...
-KIM JESTEŚ!?
-Nazywam się Kark.