Luke był bardzo zdeterminowany, aby spełnić żądania swojego dziadka. Poza tym wiedział, że jego babcia, którą była zaginiona Shmi Skywalker, mogła mieć znacznie szersze pojęcie na temat upadłego zakonu Jedi. Luke jednak przed nikim nie przyznawał się, iż w skrytości liczył, że i ona była kiedyś jednym z nich. Nie mógł tego wykluczyć, ale nie mógł też być tego pewien.
Podobno jego ojciec wychowywał się właśnie na Tatooine. Z tego, co wiedział, także się tam narodził. Więc skąd pochodziła jego matka?
Luke przestał się i popatrzył na swoich przyjaciół: Hana, Leię, Leię Windu i Lando. Szli teraz po powierzchni Chandrilli, planety stołecznej Nowej Republiki.
– Dokąd mnie zabieracie? – spytał Han. – Jeżeli mamy lecieć do Pajdy, najrozsądniej będzie nam wziąć Sokoła.
Kiedy jednak zaszli na miejsce, oczom przemytnika ukazało się coś znacznie mniejszego niż jego okręt. Kiedy Lando zdjął płachtę przykrywającą tajemnicy obiekt, Han nie mógł uwierzyć, że to, co zobaczył przed sobą, było prawdą.
– Ten V–wing – powiedzia Leia – należał kiedyś do jednego gungańskiego mistrza Jedi. No, a teraz jest Twój. Mówiłeś, że leciałeś kiedyś takim.
Han otworzył szeroko usta.
– A gdzie… – zapytał – a gdzie jest teraz Sokół?
– Sprzedany – powiedział Luke. – Sprzedaliśmy go Ducainowi.. To już był tak stary i nieporęczny statek…
Hanowi łzy pociekły z oczu i padł na ziemię, coś szepcząc pod nosem coś o kradzieży. Kiedy jego przyjaciele odchodzili od niego, byli pewni, że to łzy szczęścia.
– Dzięki, kochani – powiedział Lando. – Nie mógł się dowiedzieć, że jednak zarysowałem statek.
Nie wiem, szczerze mówiąc, czy Han zdążył ochłonąć od całego zajścia. W każdym razie jeszcze tego samego wieczora przyjaciele byli już na Jakku i szukali miejsca zamieszkania Pajdy. Tylko ona mogła wskazać im lokalizację Shmi Skywalkery, którą tak bardzo chcieli poznać.
– Dzień dobry – powiedziała Leia, kiedy zdążyła już wejść do jednego z namiotów. – Szukamy Pajdy. Może zna pani jej miejsce bytowania?
Osoba, do której mówiła kobieta, wydawała się obojętnie patrzeć na swego rozmówcę
– Leio, to nie pani – poprawiła ją Leia Windu. – To pan, w dodatku jaki przystojny!
– Jestem Radodziej – odezwał się w końcu mężczyzna. – Nie, nie wiem, gdzie jest Pajda. Ale podejrzewam, że dobrze nie skończyła.
Radodziej zachichotał i wrócił do strugania ziemniaków na jutrzejszy obiad.
– Skończyła? – dziwiła się Leia Windu. – Znaczy, że już nie żyje?
Teraz Radodziej wreszcie odłożył ziemniaki, a następnie popatrzył na gości i uśmiechnął się.
– Wiecie co? – powiedział. – Jakieś dziesięć lat temu Pajda próbowała ożywić niejakiego Cliegga Larsa na zamówienie Shmi Skywalkery.
Wtedy do namiotu weszli także Han i Luke.
– Shmi Skywalkery? – zapytał chłopak. – To ty wiesz, gdzie ona jest?
– Tak, ale to bardzo daleko stąd… gdzieś po drugiej stronie…
Radodziej nie mógł dokończyć tego, co zaczął mówić, gdyż przerwał mu niewielkiego wzrostu chłopiec o bardzo ciemnych długich włosach. Na oko miał może jakieś pięć lat.
– Ależ Kylorenku – powiedział Han Solo. – Musisz nauczyć się wiązać budziki sam, jak dorosły facet.
– Wiem, co muszę zrobić, ale nie wiem, czy jestem gotowy. Pomożesz mi? – chłopczyk zaczął nerwowo pociągać nosem. Do oczu napływało mu coraz więcej łez.
– Tak, oczywiście – powiedział w końcu Han i schylił się, aby zawiązać swojemu dziecku buty. Kiedy już skończył, Kylorenek podziękował.
– Wracając do tematu – Luke przerwał chwilę ciszy. – Wiesz, gdzie obecnie jest Shmi Skywalkera?
Radodziej nachylił się, ponownie wziął do ręki nożyk i wrócił do skrobania ziemniaków.
– Nie mamy całego dnia! – popędzała go Leia Windu. – Jeżeli zaraz nie powiesz, gdzie jest Shmi Skywalker, to będziesz miał ze mną do czynienia!
Na te słowa Leia podwinęła rękawy i pochwaliła się Radodziejowi swoimi mięśniami.
– A tak prywatnie, – dodała – przyjaźniłam się ze Shmi od dziecka. Chodziłyśmy do jednej szkoły… właściwie to obie pochodzimy z Dantooine…
– Dantooine? – zapytał Luke. – Kotku, dlaczego wcześniej nie mówiłaś mi, że pochodzisz z Dantooine? I dlaczego nie mówiłaś, że znasz moją babcię?!
– Przepraszam, Luke – Leia Windu spuściła głowę ze smutkiem.
– No już, już – pocieszał ją Luke. – Mam pomysł. Ty tutaj zostaniesz, a ja w towarzystwie pozostałych cichaczem zajrzę na Dantooine. To może tam przebywa Shmi.
Plan Luke’a jednak uległ drobnej zmianie, gdyż na Jakku został także Lando. Mężczyzna argumentował, że poczuł się zbyt zmęczony, aby dalej podróżować. Kiedy zapadł zmrok, Leia i Lando rozpalili ognisko i zaczęli piec kiełbaski. Kiedy jednak Calrissian zamierzał sięgnąć po jeszcze jedną, ktoś niespodziewanie wymierzył do niego z blastera. Wiązka laserowa przeszyła mężczyźnie brzuch, co skutkowało jego upadkiem na ziemię.
– Witaj, Shmi – powiedziała Leia Windu. – Dzięki za tę przysługę. Luke nie może się dowiedzieć o Celinie.
– Prawda – odpowiedziała – ale mnie przede wszystkim zależy na tym, by Luke nie dowiedział się, że byłam na nieznanych rubieżach.