Padmé weszła do domu swojej matki. Prawdą było, że nie odwiedzała jej przez trzy lata. Teraz nadszedł czas, aby nadrobić zaległości. Szkoda tylko, że w takich, a nie innych okolicznościach.
– Och! Leia Windu! Ty żyjesz?! Ale jak… – krzyknęła Donata, otworzywszy dni.
– Nie, jestem Padmé, jej siostra bliźniaczka. Nie pamiętasz?
– Och, dobrze już, dobrze. W takim razie… już jesteś, pysiu? – usłyszała zawsze czuły głos matki. – Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie. Prawdę mówiąc, napisałaś mi, że będziesz…
– Mamo – odpowiedziała jej córka. – Ta sprawa jest poważniejsza, niż może ci się wydawać.
– W takim razie chodź do kuchni.
Donata skierowała swój krok w kierunku pomieszczenia kuchennego. Miała nawet zamiar zagotować wodę na herbatę lub inny trunek, ale nie było jej to jednak dane.
– Sytuacja ta jest naprawdę poważna – powtórzyła Padmé. – Mamo, zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy jedynymi osobami znającymi ten sekret?
Teraz Donata zatrzymała krok i odwróciła się w kierunku córki.
– Mówisz o tym, o czym powiedziała nam Leia przed śmiercią?
Padmé kiwnęła głową.
– Nie zdążyła tego powiedzieć nikomu innemu? – dodała po chwili Donata.
Padmé spuściła głowę i zamknęła oczy.
– Shmi nas poszukuje. Biuro kanclerza Lanevera Villechama poinformowało, że porwała Luke’a Skywalkera, aby zdradził jej naszą lokalizację. Ale on twardo milczy. Ten stan nie potrwa wiecznie – powiedziała. – Mamo, jesteśmy wzywane do natychmiastowego skontaktowania się z zarządem Republiki. W przeciwnym razie… jeżeli Ogromne Królestwo Sithów znajdzie nas pierwsze… zabiją nas, jeżeli nie powiemy czegoś o… wiesz czym.
Shmi nigdy nie była w tym miejscu. Chociaż dawniej było to tylko więzienie, teraz cele pełniły funkcję kajut dla ożywionych przez nią Sithów. W towarzystwie kobiety szło właśnie dwóch z nich – Darth Qwerty i Darth Ewad, którzy pełnili funkcję osobistych ochroniarzy. Mieli zapalone miecze świetlne. Wszystko po to, aby zapewnić komfort swojej królowej i Mrocznej Lady Sithów.
Zatrzymali się. W celi po prawej przebywał Luke, oczywiście pod kluczem. Kiedy na polecenie Shmi Qwerty otworzył kraty, kobieta weszła do niewielkiego pomieszczenia.
– Z kim mam do czynienia? – przywitał ją Skywalker. – Coś cię kiepsko słyszę przez tę maskę…
– Jestem twoją babcią – odpowiedziała mu kobieta. – Po tym, jak pomyliłeś mnie z imperatorem, wolę zasłaniać swoją twarz. A teraz, drogi chłopcze, a teraz podasz mi dokładną lokalizację Padmé i Donaty Kenobi.
Luke jednak milczał.
– Czegoś nie rozumiem – powiedział po chwili. – Przecież tajemnicę o lokalizacji poznała Katarzyna. I to ona przekazała ją Lei Windu, hę?
– Dokładnie.
– Czyli – kontynuował Luke – czyli dlaczego nikt nie podał tej zasmarkanej lokalizacji tobie?
– Nie wiem – odparła Shmi. – Leia Windu co prawda nie lubiła chodzić do domu swojej matki, bo tam śmierdziało, ale widywała ją codziennie. Swoją siostrę też. Ducha Obi-Wana też. Kenobiowie byli bardzo rodzinni. I dlatego Leia poinformowała o tym swoją rodzinkę, a nie mnie. I dlatego zależy mi na lokalizacji Kenobich.
Luke zaczął się zastanawiać.
– No dobrze – powiedział. – Jeżeli powiem ci, gdzie przebywa moja teściowa i szwagierka, nie zabijesz ich, jak już wyjawią ci sekret?
– Tego nie mogę obiecać. Ale raczej nie – odpowiedziała kobieta.
Luke jednak nie był przekonany do zaufania Shmi. Poza tym, wiedza, jaką posiadły Padmé i Donata, była ważna także dla przyszłości zakonu Jedi.
Nagle popatrzył na towarzyszów swojej babci i ich krwistoczerwone miecze świetlne, których klingi skierowane były ku górze.
– A ty, Ewadzie – wysapał. – A ty, Ewadzie, dlaczego jej służysz? Wiesz, że ona odpowiada za śmierć Aldebary, Lucka i twoją?
– Bla bla bla – przedrzeźniał go Ewad. – Bla bla.