Star Wars Fanonpedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Star Wars Fanonpedia
Advertisement


Emblem Imperium
Cień Imperium - Rozdział 2

Ilum

Ordo zaczekał, aż intruzi odejdą. Wylądował statkiem w bezpiecznym miejscu, raczej go nie zauważyli i nie powinni zauważyć. Poszli, cień jaskini całkowicie zakrył ich sylwetki. Podszedł do miejsca, w którym ukryta była klapa do tajnego pomieszczenia. Próbował z całej siły ją otworzyć, nie dawał rady. Zaczął szukać innej ukrytej rzeczy, jakiejś dźwigni lub guzika. Przebadał dokładnie cały obszar wokół wejścia, omacał każdą ścianę, zajrzał za każdy kamień, nic nie znalazł. Musiał zastosować radykalne metody, wiedząc iż może się to dobrze nie skończyć. Odpiął z pasa detonator termiczny, który położył przed klapą. Wybuchł po dziesięciu sekundach nie pozostawiając nic z pobliskich kamieni, a także i samej klapy. Łowca nagród zszedł po stalowej drabinie do niewielkiego pomieszczenia.

Niewielki pokoik, blisko 7 metrów kwadratowych, wysokość 3 metrów, cały zapełniony półkami z setkami książek oraz reliktów. Na tyłach pomieszczenia stało małe łóżko, a tuż obok niego biurko, na którym leżały dwa datapady. Łowca sprawdził je po kolei. Pierwszy z nich nie był szczególnie interesujący, były tam bowiem zapisane notki imperialnego oficera o poszukiwaniach uciekiniera z Kessel znanego jako "Urkan". Nie wiadomo, jak udało mu się zbiec, a właściwie przekonać jakiegoś szturmowca (który później zastąpił jego miejsce), aby go wypuścił z kopalni i pomógł znaleźć pojazd do ucieczki, którym był myśliwiec TIE. Drugi z nich był już bardzo ważny w schwytaniu celu – notatki samego Tiella z szukania reliktu znanego jako "kryształ Ruusan". Ostatni fragment zapisu brzmiał:

"Lata poszukiwań, tony zdobytej wiedzy doprowadziły do najgorszego – konieczności bezpośredniego kontaktu z Imperium. Miałem o tyle szczęścia (albo i nieszczęścia), że osobą z jaką muszę porozmawiać jest dawny przyjaciel z czasów Republiki, wybitny dowódca, ale kosmita – Kor Feryi. Pod koniec istnienia prawdziwego galaktycznego rządu utraciłem z nim kontakt, nie spodziewałem się, że zostanie dopuszczony do służby rasistowskiego Imperium. Nie mogę do gada zgłosić się tym samym oddając w ręce tyrana, muszę wykombinować coś lepszego. Idą już, na mnie czas".

Ordo się zastanowił nad tym, podejrzewał, że jego cel nie żyje, zginął zabity najpewniej przez Mandalorian, których zauważył w jaskini. Wziął urządzenia podpinając je do pasa i wrócił do swojego statku w celu złożenia meldunku zleceniodawcy.


Despardia

Gazowy gigant czerwonej barwy. Panowała tam wieczna burza, którą Imperium postanowiło sprytnie wykorzystać – wybudowano tam kompleks produkujący amunicję do blasterów z wyładowań atmosferycznych. Były one bowiem tam specyficzne, miały różową barwę, a złożone były z wielu pierwiastków, nie prądu. Galaktyczny hegemon z kompleksu korzystał jako rafinerii, gdzie tworzony był gaz przypominający gaz Tibbana.

Darik Tilis, niegdyś senator systemu Hypho ścigany przez Separatystów, dziś imperialny moff. Zaprosił on do swojego biura na owej planecie admirała Feryi'ego, ze względu na lokalną sytuację i starą znajomość. Nad planetą zawisł Frectiser, który natychmiast ze swego hangaru wypuścił niewielki, biały prom. Pojazd oczywiście transportował gościa w stronę kompleksu, a dokładniej części mieszkalnej, gdzie osiadywali pracownicy i imperialni żołnierze, lecz zdarzały się budynki należące do bogaczy z innych części galaktyki. Przypominało to wyglądem Miasto w Chmurach, lecz różniło się od niego architekturą budynków i wielkością. Największy budynek, idealnie w centrum unoszącej się w powietrzu rafinerii, tam wylądował prom i tam spotkał się Feryi z Tilisem.

– Tilis – rzekł Tokkas'si wchodząc do apartamentu.

– Jesteś – odparł moff odchodząc od holograficznej projekcji układu Athin.

– Czego chcesz?

– Myślałem, że po latach będziesz się witał innym tonem – odparł lekko zaskoczony Tilis.

– Dobrze wiesz dlaczego to się skończyło.

– Mhm... Przejdźmy do rzeczy. Skoro zarządzasz lokalną flotą, masz pod sobą setki oficerów, dowodzisz superniszczycielem to pewnie wywiad dałby ci jakieś informacje.

– A tobie nie może dać? Jesteś moffem, mają wykonywać twoje polecenia – zdziwił się Feryi.

– W hierarchii moff jest niżej od admirała floty, a oni mi nie chcą ufać. Zgłaszałem to już dyrektor Isaard, ale ona się zachowuje tak samo. Oni badają jakieś działania Rebelii w sektorze, którym ja zarządzam i nic mi nie mówią, ale ja wiem, że nie wiedzą jednej rzeczy, bardzo ważnej rzeczy – mówił krążąc wokół holostołu umiejscowionego idealnie na środku salonu apartamentu imperialnego, aktualnie wyświetlającego kilkanaście systemów.

– Wywiad w końcu będzie zmuszony ci wygadać – dodał Tokkas'si.

– Niby tak, ale to potrwa jeszcze kilka miesięcy.

– A więc czego nie wiedzą?

– Nie wiedzą, że rebeliantami dowodzi Tiell.

– Ha ha ha! – zaśmiał się admirał. – Skąd ty to możesz wiedzieć? Tiell nigdy nie chciał się mieszać w politykę i wojnę, walczył z przymusu.

– On nie walczy, on czegoś szuka – ton moffa spoważniał – działania rebelii nie są zbyt duże, pacyfikacje pirackich siedzib, imperialnych posterunków, krwawe przesłuchania. Nie dysponują też dużą flotą, już dawno by ich zauważono, ale wywiad... wywiad posiada jakieś bardzo ważne dane, które są mi potrzebne, abym sam dotarł do tego Jedi.

– Dobra, załatwię to.

– Nie spiesz się. Może partyjkę gwinta? – zaproponował Tilis, gdy Feryi miał już opuszczać budynek.

– Pewnie – zgodził się admirał dysponujący jedną z najpotężniejszych talii aktualnie dostępnych – przestępczego półświatka, ale to moff miał asa w rękawie, karty, które niedawno oficjalnie weszły do kanonu rozgrywkowego gwinta, odświeżoną talią imperialnej floty. Pracowano również nad nową edycją talii piechoty i zarządu tej frakcji.

6231 bajtów • Około 10 minut czytania ┃ ← Poprzedni
Advertisement