Star Wars Fanonpedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Star Wars Fanonpedia
(Dodano nową stronę „{{Autor|GorgonzolaSW}} '''Gwiezdne Trolle''':''' Mrocznie i widno''' to fanon, który jest parodią pierwszej części Star Wars pt. ,,Gwiezdne Wojny: Mroczne Widmo" z...”)
Znaczniki: edytowano w edytorze wizualnym apiedit
 
Nie podano opisu zmian
(Nie pokazano 16 wersji utworzonych przez 4 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
{{Autor|GorgonzolaSW}}
+
{{Autor|GorgonzolaSW|alternatywy|real|tytuł=kursywa}}
  +
{{Brzydko}}
 
'''Gwiezdne Trolle''':''' Mrocznie i widno''' to fanon, który jest parodią pierwszej części Star Wars pt. Gwiezdne Wojny: Mroczne widmo z trylogii prequeli.
   
'''Gwiezdne Trolle''':''' Mrocznie i widno''' to fanon, który jest parodią pierwszej części Star Wars pt. ,,Gwiezdne Wojny: Mroczne Widmo" z trylogii prequeli.
 
 
== Treść ==
 
 
Saj-Gon Dżinn i jego padadown Obi-Bok LegoCobi lecieli sobie rakietą na stację kosmiczną ruskoidian. Ich rakietę pilotowała pewna pani o imieniu Baloni Bananor.
 
Saj-Gon Dżinn i jego padadown Obi-Bok LegoCobi lecieli sobie rakietą na stację kosmiczną ruskoidian. Ich rakietę pilotowała pewna pani o imieniu Baloni Bananor.
   
- Daleko jeszcze? - spytał Obi-Bok
+
Daleko jeszcze? spytał Obi-Bok.
   
- Niedaleko.
+
Niedaleko.
   
- Daleko jeszcze? - spytał Saj-Gon
+
Daleko jeszcze? spytał Saj-Gon.
   
- Niedaleko.
+
Niedaleko.
   
- Daleko jeszcze? - spytał drugi pilot, Antidotum Łiliam
+
Daleko jeszcze? spytał drugi pilot, Antidotum Łiliam.
   
- Już jesteśmy.
+
Już jesteśmy.
   
 
Rzeczywiście, wylądowali na ruskiej stacji w kształcie butelki piwa. Przywitał ich srebrny humanoidalny robot i wybełkotał:
 
Rzeczywiście, wylądowali na ruskiej stacji w kształcie butelki piwa. Przywitał ich srebrny humanoidalny robot i wybełkotał:
   
- Jo, towariszczu Kowalsky. Zaczaj tu i nachlaj się do kaca, ła potem przyjdzie tutoj towariszcz Goodbaj.
+
Jo, towariszczu Kowalsky. Zaczaj tu i nachlaj się do kaca, ła potem przyjdzie tutoj towariszcz Goodbaj.
   
- Tak jest. - powiedział Saj-Gon.
+
Tak jest. powiedział Saj-Gon.
   
- Co my tu do jasnej cholery robimy? - spytała Baloni Bananor
+
Co my tu do jasnej cholery robimy? spytała Baloni Bananor.
   
- Te, słuchaj. Nuda Goodbye jest przywódcą ruskoidian. On chce zniszczyć Platformę Obywatelską, organizację do której należymy. On zablokował planetę NaBuu. I my musimy go zabić.
+
Te, słuchaj. Nuda Goodbye jest przywódcą ruskoidian. On chce zniszczyć Platformę Obywatelską, organizację do której należymy. On zablokował planetę NaBuu. I my musimy go zabić.
   
- Cu tam miszczu bełkoczesz? - spytał Obi-Bok, który wypił już całą butelkę piwa. Wtedy, gdy chciał wypić drugą, rzucił się na niego Saj-Gon.
+
Cu tam miszczu bełkoczesz? spytał Obi-Bok, który wypił już całą butelkę piwa. Wtedy, gdy chciał wypić drugą, rzucił się na niego Saj-Gon.
   
- NIE PIJ TEGO!!!!! - wykrzyknął - TO ZATRUTE WINO!!!!!!
+
NIE PIJ TEGO!!!!! wykrzyknął TO ZATRUTE WINO!!!!!!
   
 
Obi-Bok w porę się ocknął, ale Baloni Bananor i Antidotum Łiliam już dostali kaca. Padli na ziemię.
 
Obi-Bok w porę się ocknął, ale Baloni Bananor i Antidotum Łiliam już dostali kaca. Padli na ziemię.
   
- No i git. - warknął Saj-Gon
+
No i git. warknął Saj-Gon
  +
  +
∗∗∗
  +
  +
Tymczasem w drugiej części stacji kosmicznej Nuda Goodbye rozmawiał ze swoim kolegą, Downtajgerem Delfinem.
  +
  +
— Yeti są na naszym statku! — panikował — Downtajgerze, co robić?
  +
  +
— Myślę, że trzeba na nich nasłać droidBeki.
  +
  +
— A ty, ARuskeousie GoodEBayu, co myślisz?
  +
  +
Arystokrata się zamyślił.
  +
  +
— Kurde, nie wiem. — odparł ruskoidianin zwany ARuskeousem po chwili zastanowienia.
  +
  +
— Te, Godbye...wentylami idą, jak Baloon Boy. — zażartowała Chley Lov, ruskoidiańska kobieta-cyborg.
  +
  +
— DROIDBEKI. — wydał rozkaz Goodbye.
  +
  +
∗∗∗
  +
  +
Saj-Gon i Obi-Bok szli sobie wentylacją, kiedy ktoś zaczął do nich strzelać. Nagle upadli na ziemię, a nad nimi stały groźne roboty, droidBeki. Były to beczki z metalowymi nogami pająka i pistoletami. Yeti wyciągnęli ciacharki laserowe i laserowo ciachnęli droidBeki, po czym uciekli do hangaru.
  +
  +
— Niech ja ich jeszcze dorwę. — odgrażał się Goodbye.
  +
  +
∗∗∗
  +
  +
Tymczasem Yeti (Zakon kolesiów, co to mają ciacharki świetlne i biją się i wogóle mają świątynie i są the best) (dwoje, Saj-Gon i Obi-Bok) wsiadali do wielkiego świnśkiego ryja, który miał być spuszczany na NaBuu. Tak też się stało. Świński Ryj z robotami w środku spadł na NaBuu, a Saj-Gon i Obi-Bok musieli uważać, żeby te roboty ich nie zastrzeliły. Potem uciekli sobie do lasu.
  +
  +
— Tvoysa uwAżaaj na kogo nadeptasz. — rozległ się jakiś głos — A poza tym, zapomniałeś o mowie powitalnej.
  +
  +
— Co? — spytał Saj-Gon jakąś zdeformowaną gęś, która coś do niego mówiła.
  +
  +
— Jajco, srajco! — warknęła gęś, nagle powiększjąc się trzykrotnie — Jestem Jara Jara Bliks, z rasy gęgan!
  +
  +
— Nic mi to nie mówi. — odparł Saj-Gon.
  +
  +
— Coo? To ja ci zaraz pokażę! — warknęła gęś, idąc sobie. Saj-Gon i Obi-Bok poszli za nią. Saj-Gon zrównał się z nią i spytał:
  +
  +
— Gdzie idziemy?
  +
  +
— Zamierzam was doprowadzić do pałacu królewskiego.
  +
  +
— Właśnie tam zmierzamy.
  +
  +
— Żartowałem. Idzecie za mną.
  +
  +
∗∗∗
  +
  +
— Jara Jara Bliks? Jeszcze śmiesz się tu pokazywać?! — spytał jakiś gęganin Jarę Jarę, który poprowadził rycerzy Yeti do podwodnej stacji — Myślałem, że jesteś wygnany.
  +
  +
Jara Jara kopnął gęganina i poszedł dalej.
  +
  +
— Nie przejmujcie się nim. — powiedział Jara Jara do Saj-Gona i Obi-Boka — To tylko kapitan Rusk Terpentyna. On taki zawsze.
  +
  +
Doszli do szklanej kuli, w której siedział gruby gęganin.
  +
  +
— Jara Jar...- zaczął, ale Jara Jara mu przerwał:
  +
  +
— Nie obchodzą mnie twoje słowa. Przybyłem tu po łódź, Rygorze NASA-ie.
  +
  +
— Jestem BOSSEM! — zbuntował się Boss NASA — Bierz łódź i zmykaj!
  +
  +
No to zmyknęli. Wsiedli do łodzi Bungo i sobie polecieli. 
  +
  +
— Ratunku! To ryba Coleś! — krzyknął Obi-Bok, przytulając się do Saj-Gona.
  +
  +
— Faktycznie! Jara Jaro, uratuj nas! — wrzasnął Saj-Gon.
  +
  +
Na szczęście zaraz Potwór Morski Zębo zjadł rybę Coleś.
  +
  +
- Jej - ucieszył się Saj-gon.
  +
  +
Niestety nagle wyskoczył inny potwór i zjadł tył ich łodzi.
  +
  +
- Zabijcie mnie - jęknął Saj-Gon.
  +
  +
- Och nie! - wrzasnął Jara Jara, niknąc w mrocznych czeluściach gęby tamtego stwora.
  +
  +
- O nie! - krzyknął Obi-Bok.
  +
  +
- Co? - spytał Sajgon.
  +
  +
- To coś zjadło Jara Jarę!
  +
  +
- Obchodzi cię to?
  +
  +
- Nie.
   
  +
- No widzisz.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
 
  +
[[Kategoria:Opowiadania]]
  +
[[Kategoria:Gwiezdne Trolle]]

Wersja z 19:26, 18 kwi 2018

alternatywy są oznaczeniem domyślnym; nie można uzupełniać ich ręcznie!
DoDopracowania
Życie zdaje się o wiele prostsze, gdy się coś naprawia
Ten artykuł wymaga poprawy pod kątem stylistycznym lub jakościowym. Sięgnij do poradnika po więcej informacji.

Gwiezdne Trolle: Mrocznie i widno to fanon, który jest parodią pierwszej części Star Wars pt. Gwiezdne Wojny: Mroczne widmo z trylogii prequeli.

Saj-Gon Dżinn i jego padadown Obi-Bok LegoCobi lecieli sobie rakietą na stację kosmiczną ruskoidian. Ich rakietę pilotowała pewna pani o imieniu Baloni Bananor.

— Daleko jeszcze? — spytał Obi-Bok.

— Niedaleko.

— Daleko jeszcze? — spytał Saj-Gon.

— Niedaleko.

— Daleko jeszcze? — spytał drugi pilot, Antidotum Łiliam.

— Już jesteśmy.

Rzeczywiście, wylądowali na ruskiej stacji w kształcie butelki piwa. Przywitał ich srebrny humanoidalny robot i wybełkotał:

— Jo, towariszczu Kowalsky. Zaczaj tu i nachlaj się do kaca, ła potem przyjdzie tutoj towariszcz Goodbaj.

— Tak jest. — powiedział Saj-Gon.

— Co my tu do jasnej cholery robimy? — spytała Baloni Bananor.

— Te, słuchaj. Nuda Goodbye jest przywódcą ruskoidian. On chce zniszczyć Platformę Obywatelską, organizację do której należymy. On zablokował planetę NaBuu. I my musimy go zabić.

— Cu tam miszczu bełkoczesz? — spytał Obi-Bok, który wypił już całą butelkę piwa. Wtedy, gdy chciał wypić drugą, rzucił się na niego Saj-Gon.

— NIE PIJ TEGO!!!!! — wykrzyknął — TO ZATRUTE WINO!!!!!!

Obi-Bok w porę się ocknął, ale Baloni Bananor i Antidotum Łiliam już dostali kaca. Padli na ziemię.

— No i git. — warknął Saj-Gon. 

∗∗∗

Tymczasem w drugiej części stacji kosmicznej Nuda Goodbye rozmawiał ze swoim kolegą, Downtajgerem Delfinem.

— Yeti są na naszym statku! — panikował — Downtajgerze, co robić?

— Myślę, że trzeba na nich nasłać droidBeki.

— A ty, ARuskeousie GoodEBayu, co myślisz?

Arystokrata się zamyślił.

— Kurde, nie wiem. — odparł ruskoidianin zwany ARuskeousem po chwili zastanowienia.

— Te, Godbye...wentylami idą, jak Baloon Boy. — zażartowała Chley Lov, ruskoidiańska kobieta-cyborg.

— DROIDBEKI. — wydał rozkaz Goodbye.

∗∗∗

Saj-Gon i Obi-Bok szli sobie wentylacją, kiedy ktoś zaczął do nich strzelać. Nagle upadli na ziemię, a nad nimi stały groźne roboty, droidBeki. Były to beczki z metalowymi nogami pająka i pistoletami. Yeti wyciągnęli ciacharki laserowe i laserowo ciachnęli droidBeki, po czym uciekli do hangaru.

— Niech ja ich jeszcze dorwę. — odgrażał się Goodbye.

∗∗∗

Tymczasem Yeti (Zakon kolesiów, co to mają ciacharki świetlne i biją się i wogóle mają świątynie i są the best) (dwoje, Saj-Gon i Obi-Bok) wsiadali do wielkiego świnśkiego ryja, który miał być spuszczany na NaBuu. Tak też się stało. Świński Ryj z robotami w środku spadł na NaBuu, a Saj-Gon i Obi-Bok musieli uważać, żeby te roboty ich nie zastrzeliły. Potem uciekli sobie do lasu.

— Tvoysa uwAżaaj na kogo nadeptasz. — rozległ się jakiś głos — A poza tym, zapomniałeś o mowie powitalnej.

— Co? — spytał Saj-Gon jakąś zdeformowaną gęś, która coś do niego mówiła.

— Jajco, srajco! — warknęła gęś, nagle powiększjąc się trzykrotnie — Jestem Jara Jara Bliks, z rasy gęgan!

— Nic mi to nie mówi. — odparł Saj-Gon.

— Coo? To ja ci zaraz pokażę! — warknęła gęś, idąc sobie. Saj-Gon i Obi-Bok poszli za nią. Saj-Gon zrównał się z nią i spytał:

— Gdzie idziemy?

— Zamierzam was doprowadzić do pałacu królewskiego.

— Właśnie tam zmierzamy.

— Żartowałem. Idzecie za mną.

∗∗∗

— Jara Jara Bliks? Jeszcze śmiesz się tu pokazywać?! — spytał jakiś gęganin Jarę Jarę, który poprowadził rycerzy Yeti do podwodnej stacji — Myślałem, że jesteś wygnany.

Jara Jara kopnął gęganina i poszedł dalej.

— Nie przejmujcie się nim. — powiedział Jara Jara do Saj-Gona i Obi-Boka — To tylko kapitan Rusk Terpentyna. On taki zawsze.

Doszli do szklanej kuli, w której siedział gruby gęganin.

— Jara Jar...- zaczął, ale Jara Jara mu przerwał:

— Nie obchodzą mnie twoje słowa. Przybyłem tu po łódź, Rygorze NASA-ie.

— Jestem BOSSEM! — zbuntował się Boss NASA — Bierz łódź i zmykaj!

No to zmyknęli. Wsiedli do łodzi Bungo i sobie polecieli. 

— Ratunku! To ryba Coleś! — krzyknął Obi-Bok, przytulając się do Saj-Gona.

— Faktycznie! Jara Jaro, uratuj nas! — wrzasnął Saj-Gon.

Na szczęście zaraz Potwór Morski Zębo zjadł rybę Coleś.

- Jej - ucieszył się Saj-gon.

Niestety nagle wyskoczył inny potwór i zjadł tył ich łodzi.

- Zabijcie mnie - jęknął Saj-Gon.

- Och nie! - wrzasnął Jara Jara, niknąc w mrocznych czeluściach gęby tamtego stwora.

- O nie! - krzyknął Obi-Bok.

- Co? - spytał Sajgon.

- To coś zjadło Jara Jarę!

- Obchodzi cię to?

- Nie.

- No widzisz.