Star Wars Fanonpedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Star Wars Fanonpedia
Advertisement
alternatywy są oznaczeniem domyślnym; nie można uzupełniać ich ręcznie!
3275 bajtów • Około 5 minut czytania ┃ ← Poprzedni • Następny →

– Co z nim? – pytali się oficerowie.
– Zemdlał, nic poważnego… – odpowiedział Darth Bulgot.
Trzeba wam bowiem wiedzieć, że Turban, który właśnie zemdlał od pięciu dni czuł się nieswojo…
– Jedyną odtrutką jest mikstura Wiedźmy Noski. – powiedział Bulgot.
– (…) ale skąd ją weźmiemy? – zapytał Dino Szczepan – Wiedźma Noska nie żyje i to od lat!!!
– Nie bój się, spoko luzik Dinie… – na pytanie odrzekł Bulgot – … Znam dilera na drugim końcu Galaktyki, jednak to trochę za daleko… Może Pierdżykistański Wieśniak coś ma! W końcu jest jej synem…
Pozostała jedna jedyna formalność, czyli kto poleci na Isamię! Początkowo nikt się nie zgłaszał, nawet Darth Voldemort, który był przyjacielem Turbana. W końcu z końca sali konferencyjnej dobiegł głos:
– Ja z A-Arkiem to zrobię!!
Salę przewiał dreszcz emocji, choć w kosmosie nie ma wiatru xD
– Kim że jesteś, nieznajomy? – trochę grubiańsko, lecz z uśmieszkiem na twarzy zapytał się Darth Bulgot
– Nazywam się Edek Kowalski, gościu względnie niedostrzegany na ulicach Kywalker. Służę w tym Imperium już jakiś czas… Podoba mi się to co robicie! Wchodzę w to!!!
– Więc, Edku musimy się pożegnać – odparł Bulgot – 10 strzałów z DC15 na cześć Edka!!!
W sali rozległy się strzały. Jeden z nich uderzył w wentylację, przez co wszyscy przeszli do portu lotniczego. Tam Edek z A-Arkiem weszli do Turbanowego Taja.
– Lećcie z Mocą i niech będzie z wami – powiedział każdy ważniejszy z Imperium Turbana, a Tie odleciał…

Border

Jakiś nieokreślony czas potem w Taju skończyła się Isamska ropa… Edek musiał zatankować. Podczas tankowania na stacji Shell-Naboo (znajdującej się na asteroidzie Polis Makak) Edziu poszedł z A-Arkiem do pobliskiego baru/kantyny „Mokry Zabarak”. Nie został miło przyjęty. Paru Reptylian patrzyło z niedowierzaniem na tego człowieka zamawiającego przysmak Mostera. W końcu jeden z nich, zwany tu Cichym Billem podszedł do chłopaka i zagadał:
– Ty! Do ciebie mówię, ej! Pacz mi w ślepia bo ci głowę wyrwę…
Dreszcz przeszedł po barze. W końcu Edek odpowiedział.
– H-Hej? Ma… Masz nawet spoko i… Imię… J-ja nazywam ssię Edek…
– Aha. – zimnym, niepokojącym głosem odrzekł Bill.
W tym właśnie momencie do A-Arka podszedł drugi Reptylianin, czyli Brudny Dan. Zagadał:
– Cześć słodki droidku! Zgubiłeś się?
Wkurzony Arek kopnął Dana i odwrócił się. Kantynę przeszywał niepokój. Kosmici z różnych stron świata poukrywali się po kątach. Zaczęła się krwawa bójka, której Edek nie mógł wygrać… No dobra, mógł!
Wyciągnął wibroostrze, machnął parę razy by przestraszyć przeciwników. Ci jednak pozostali niezruszeni… Bili się osiem, czy dziewięć minut… Reprylianie wygrali walkowerem. Dlaczego? Tie był już zatankowany…

Advertisement