– Lecieć to my możemy – powiedział Lowbacca. – Tyle że nie tym statkiem. Nie wiem, czy zauważyłeś, Lan, ale przerobiłeś go na pojazd lądowy.
Lanever Villecham popatrzył na ukochanego V-winga. Rzeczywiście, teraz nie było mowy, aby opuścić nim planetę.
– Zobaczcie, tam jest jeden! – Ben przerwał chwilę ciszy.
Jego przyjaciele spojrzeli tylko na niego z politowaniem i dodali, że nie będą latać takim rupieciem. Wszyscy stali w blasku słońca, wciąż jednak nie wiedząc, jak wydostać się z tej najodleglejszej od jądra planety.
– Przepraszam? – usłyszeli za sobą dziewczęcy głos.
Jak się okazało, była to ta sama dziewczynka co przedtem.
– Tak? Czego chcesz, dziewczynko? – odparł Ben, patrząc w dół, ponieważ był nieco wyższy.
– Musicie odjeżdżać? – zapytała Rey. – Prawdę mówiąc, tamten statek jest na chodzie, ale proszę, zostańcie, tu jest naprawdę fajnie!
Lowbacca popatrzył na maszynę.
– Będziemy cię musieli tu zostawić, dziewico – powiedział Lanever. – Trochę nam się spieszy!
– W porządku, więc polecę z wami.
Ben Solo nie za bardzo chciał, aby Rey z nimi poleciała. Zakochał się w niej i nie wiedział, czy moralnie może się z nią związać. Postanowił, że w przyszłości poradzi się wujka Luke'a – on się podobno znał na związkach. Teraz jednak chłopak musiał wymyślić jakiś sposób, aby zatrzymać dziewczynkę na planecie. I przyszedł mu do głowy dość interesujący pomysł.
– Nie, Rey – powiedział stanowczo. – Ty musisz tu zostać i czekać na… tych… na swoich rodziców.
Rey popatrzyła na niego zupełnie zdezorientowana.
– Jesteś bestią! – krzyknęła padawanowi w twarz.
– A ty jesteś sama! – odparł jej Ben, czego dziewczynka trochę się przeraziła.
– Niezupełnie – do rozmowy wtrącił się gruby jegomość. – Na imię mi Unkar Plutt. Rey jest moja.
Rey pokazała język Benowi.
– A teraz już lećcie – powiedział stanowczo Plutt to Lanevera Villechama, widocznie przeczuwając jego polityczną wyższość nad pozostałymi. Albo po prostu znał go z plakatów wyborczych, nie wiadomo.
Kiedy obywatele Nowej Republiki odlatywali, Rey krzyczała za nimi, żeby wracali. Na nic zdał się tutaj fakt, że Unkar usiłował ją uspokoić, jak się tylko dało.
Lanever Villecham zaś w czasie drogi na Kashyyyk cały czas miał w dłoni miecz świetlny Anakina Skywalkera, który trzymał przykryty w kieszeni. Nie chciał, żeby padawani dowiedzieli się, że go ma, z dwóch prostych względów. Po pierwsze, misja miała być ściśle tajna, a po drugie, z tą bronią trochę się już zżył.