Gdzieś przed milionowym rokiem przed bitwą o Yavin żyła służka. Służka ta służyła władcom mocy, którzy później tytułowali ją matką. Służka była również strażnikiem dla władców mocy. Danae(bo tak właśnie miała na imię służka) była śmiertelniczką w przeciwieństwie do rodziny i przerażała ją perspektywa śmierci, więc służka wykąpała się w sadzawce wiedzy i napiła się ze studni potęgi.Tak narodziła się Abeloth. Abeloth była istotą nieśmiertelną oraz wszechwiedzącą.
— Co się z tobą dzieje Danae-powiedział ojciec.
— Nie jestem Danae tylko Abeloth- powiedziała Abeloth
— Nie mogę mieć przy sobie jakiejś diablicy-ojciec powiedział
— Jeśli jeszcze raz tak powiesz zginiesz- Abeloth odpowiedziała mu
— Wylecimy stąd - powiedział Ojciec
Słowa ojca okazały się być prawdą i wylecieli z planety abeloth. Ojciec poprosił Kilików by zbudowali ogrodzenie do planety Abeloth. Abeloth była więziona przez wiele lat i bała się śmierci.
— Zginę, umrę, jestem więziona - Abeloth rozpaczała.
Abeloth zobaczyła statek z którego wyszedł jakiś mężczyzna...
Koniec.