Star Wars Fanonpedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Star Wars Fanonpedia
Nie podano opisu zmian
Znacznik: sourceedit
Linia 54: Linia 54:
 
- Dantooine nie istnie.... - Gucio ugryzł się w język - wysadzili je tacy jak ty!
 
- Dantooine nie istnie.... - Gucio ugryzł się w język - wysadzili je tacy jak ty!
   
- [[Darth Pseudonim]] - uśmiechnął się drwal. - Jestem po jego stronie, podobnie jak mój droid [[Braut]] - drwal wskazał na dużego robota stojącego w kącie. Choć - co prawda - wyglądał bardziej jak cyborg.
+
- Więc Dantooine nie istnieje? - zasmucił się drwal. - A ten tajemniczy gość [[Braut]]. - wskazał na masywnego łowcę nagród stojącego w kącie - To cyborg, choć nie lubi jak się o tym mówi. Znalazłem go na Jakku, szukał podwózki. Sam się go trochę lękam - chlipnął.
   
 
- Nie mam innego wyjścia - Guciu zapalił miecz.
 
- Nie mam innego wyjścia - Guciu zapalił miecz.
Linia 96: Linia 96:
 
***
 
***
   
- Panie - wysapał premier - [[Broath]], łowca nagród, współpracownik drwala podał nam dokładną lokalizację Kywalkerian. Asteroida 212.
+
- Panie - wysapał premier - [[Braut]], łowca nagród, współpracownik drwala podał nam dokładną lokalizację Kywalkerian. Asteroida 212.
   
 
- Dobrze. Skieruj tam całą flotę. Mam ochotę na wysadzenie jej, przyjacielu - zaśmiał się [[Darth Pseudonim]].
 
- Dobrze. Skieruj tam całą flotę. Mam ochotę na wysadzenie jej, przyjacielu - zaśmiał się [[Darth Pseudonim]].

Wersja z 13:36, 1 gru 2015

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce....
Sw logo
NAJNOWSZE OPOWIEŚCI Z KYWALKER
Część 9: Bitwa powietrza


Statek Drwala Bartłomieja był ogromniasty. Bolek Dinozaur poszedł do działka na lufie, cały zrozpaczony po stracie innych. Gucio bał się o niego. Bardzo się bał. Był już stary, a poza tym zbyt się rządził. Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł.

- Tato! Chodź pomóż mi z przyniesieniem blasterów z kapsuły - powiedział.

Szli z trzy minuty rozmawiając i śmiejąc się. Nagle zaszli już do kapsuły.

- Wejdź pierwszy tato, zapalę lampę.

Ale nie zapalił. Zamiast tego zamknął za nim śluzę.

- Hej, Gutku, co się dzieje?

- Przykro mi, tato, ale tak będzie dla ciebie lepiej - kywalkerian puścił kapsułę na pobliską planetę.

- Jeszcze się spotkamy!!! - krzyczał Bolek.

Guciowi było przykro z powodu odesłania ojca. Wiedział jednak, że tak będzie dla nich lepiej, zresztą nie tylko dla nich - dla niego też.

- Guciu - odezwał się głos Leii - ich statki szykują się do ataku....

- Wróbel 24, wróbel 15, tutaj komandor wróbel dwa. Szykujemy się do ataku powietrznego. - oznajmił Gucio - Leia i Tupet poprowadzą atak na centrum dowodzenia statkiem, kiedy ja i Pewna Wampa odlecimy od nich dokującym na Wróblu V-wingiem.

- Leio, przyspiesz - wyszeptał Gucio - musimy dokończyć drogę w tym szypie. Posłuchaj: niezbyt dobrze pilotuję V-winga, więc.... Pewna Wampo, polecisz ze mną. Tupet, ty i Leia zostaniecie we Wrooblu.

- Rawn rawn rawn - ucieszyła się Wampa.

- Spoko. Zaraz się odłączymy, okej? - zaproponował Gucio, na co Leia przytaknęła.

Pewna Wampa i Gucio lecieli teraz bocznym szypem w stronę mostka. Flota walczyła ze statkiem od zewnątrz. Leia i Tupet musieli dostać się do jądra, aby wysadzić statek drwala od środka. Gucio chciał bliżej poznać jego postać. O wiele ważniejsze było jednak odegranie dywersji.

Lecieli teraz już trzy minuty.

- Rawn rawn rawn - zabrzmiał raport Pewnej Wampy.

- Ląduj, teraz!

Pewna Wampa zatrzymała statek. Lecieli jeszcze z jakieś trzy sekundy. Obili się o ścianę i wylądowali. Statek był w opłakanym stanie.

- CO to do choroby! - krzyknął drwal.

- Gucio, Gucio z Kywalker - Gucio wysiadł z W-winga.

- Rebeliant i buntownik, chociaż.... po nazwisku sądzę, że mieszkaniec Dantooine.

- Dantooine nie istnie.... - Gucio ugryzł się w język - wysadzili je tacy jak ty!

- Więc Dantooine nie istnieje? - zasmucił się drwal. - A ten tajemniczy gość Braut. - wskazał na masywnego łowcę nagród stojącego w kącie - To cyborg, choć nie lubi jak się o tym mówi. Znalazłem go na Jakku, szukał podwózki. Sam się go trochę lękam - chlipnął.

- Nie mam innego wyjścia - Guciu zapalił miecz.

On i Pewna Wampa zlękli się. Drwal dzierżył teraz laserowy bicz.

- Rawn rawn rawn - przeklnęła Pewna Wampa.

- Pożegnaj się ze swoją partnerką! - drwal uderzył mieczem w Wampę.

Aż poleciała. Opadła na ziemię. Czy żyje? Czy oddycha? Czy jest w pełni sprawna?

Gucio stał. Z oczu popłynęły łzy. Rzucił swój miecz na ziemię. Nie wiedział wtedy, że ostatni raz ma go w ręku. Podszedł do chichoczącego drwala. Uderzył czwartą mocą. Z jego rąk popłynęła żółta wiązka światła. Uderzyła w drwala, a ten rozbity na atomy - zniknął.

Gucio klęknął. Co się stało - myślał. Dlaczego go zabił? Przecież nie chciał. Wampa! Przypomniał sobie nagle. Podbiegł do niej, oddychała. Po chwili zobaczył coś przerażającego: nie miała lewej ręki od ramienia w dół. Biedna.

- Komandorze wróbel dwa! Guciu, kurczę, odezwij się! - krzyczała Leia z Wroobla Millennium.

- Jestem jestem - sapał Guciu - statek wybucha. V-wing nie ma nadświetlnej. Musimy tak się idealnie zgrać, abyśmy, kiedy się spotkamy na skrzyżowaniu, idealnie dokowali.

- Kurczę pieczone! Skąd ja mam holender wiedzieć, kiedy wy będziecie lecieć!

- Moc cię poprowadzi.... - wtem Wroobel raz przyspieszał raz zwalniał, niezależnie od woli Lei i Tupeta.

W rzeczywistości prowadził go Gucio. Prowadził go Czwartą Mocą.

Skrzyżowanie było coraz bliżej. Milimetr w złą stronę, a wszyscy zginą. CO tu robić? Guciu, myśl!

Rozległ się przerażający hałas. Statek drwala wybuchł.

Wtem, z otchłani pyłu i ognia wydobywa się Wroobel z dokującym V-wingiem. Ułamki sekund decydowały o tym wszystkim. Udało się! Guciu idealnie dokował. Mocą wkroczył na ułamek sekundy w hiperprzestrzeń. Uratował swoją rodzinę!

- Rawn rawn rawn! - szlochała Pewna Wampa. Nikt tego nie musiał tłumaczyć. Wszyscy zrozumieli. Brzmiało to mniej więcej "najpierw Wampik, potem ręka...."

- No już już, Pewna Wampo, choć ze mną, zrobię ci nową, jeszcze lepszą niż poprzednia. - pocieszał ją Tupet.

- To gdzie teraz? - spytała Leia.

- Panie - wysapał premier - Braut, łowca nagród, współpracownik drwala podał nam dokładną lokalizację Kywalkerian. Asteroida 212.

- Dobrze. Skieruj tam całą flotę. Mam ochotę na wysadzenie jej, przyjacielu - zaśmiał się Darth Pseudonim.

Ciąg dalszy w serii Jeszcze Nowsze niż Najnowsze Opowieści z Kywalker.
Na KashyyykuTyraniaWielki WrógPowrót KlementynyMoceUcieczka z DantooineNasz nowy domKoniec z KywalkerAtak Powietrza
5310 bajtów • Około 8 minut czytania