Dawno, dawno temu w odległej galaktyce.... |
- Musimy być ostrzy - wrzasnął pewnego razu Crasher - damy im ostatnią szansę, a jak się do nas nie przyłączą, pożałują, okej?? Tak się stało. Leia Windu poleciała na Endor, gdzie mieszkał między innymi Mariusz Skywalker i Zbyszek Skywalker, Klementyna ruszyła na Tatooine do huttów, na Moroband Darth Older, na Mortis Darth Wnuk, a na Naboo poleciał Crasher. - Witaj nieznajomy - powiedziała Leia Windu wylądowawszy na Endorze, do Mariusza. - Witaj mamusiu! To ty jeszcze życjesz?? - Jaka mamusiu? Co pan na głowę upadł?? - zdziwiła się Leia. - Jestem twoim synem.... - Miałam bardzo dużo dzieci i nie przypominam sobie takiego gówna jak ty. Ale jeśli chcesz, może pomiędzy nami zais.... - Dziękuję do widzenia - odparł zasmucony Mariuszek i zatrzasnął drzwi. -_- Tym czasem Klementyna załatwiała sprawę u Huttów. - Drogi Huccie.... - Gu bua łuo dubo hubo jubo kubo da - odparł Hutt. - Nic z tego nie rozumiem.... - Aha! Ty mówisz basic'iem?? - A pan go zna?? - Nie, nie znam. Gu bua łuo dubo hubo jubo kubo da - na tym skończyła się ich rozmowa. Darth Older poszedł fatygować się z Daerhem Banem na Morobandzie. - Wiesz kim jestem?? - zapytał Bane. - Tak. - No więc?? Kim jestem? - No duchem, a nie?? - odparł zachwycony Older, i to były jego ostatnie słowa :( |
Rise of Kywalker • Władza • Inwazja • Iskra Nadziei • M jak Miłość • Rozkaz 67 • Pojedynek |
2228 bajtów • Około 3 minut czytania