Star Wars Fanonpedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Star Wars Fanonpedia
Advertisement


Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…
Sw logo
Nowe zagrożenie – Rozdział IV

Jaden biegł przez polę bitwy w kierunku punktu dowodzenia. Wokół słychać było huk dział jonowych oraz jęki umierających żołnierzy. Dowódca wreszcie dotarł do linii okopów i przeskoczył ją. Chwilę później znalazł się bezpiecznym terenie. Obok Jadena stacjonował Ghost[1]. Żołnierz pozdrowił lidera. Tano odwzajemnił powitanie i zapytał:

– Ghost, jakie mamy straty?

Dość duże, Jaden. Pluton Cień został rozbity pod Wschodnim Masywem.

– Niedobrze, to byli dobrzy żołnierze. Są nam teraz cholernie potrzebni. Czy transportowce z zaopatrzeniem już wróciły?

– Niestety nie.

– Zostań tu. Ja idę do punktu dowodzenia.

Jaden wstał i ruszył w kierunku swego celu. Po paru minutach znalazł się w namiocie. Czekało tam na niego jego czterech doradców taktycznych. Pierwszy odezwał się Joker:

– Co z plutonem Grab[2]?

Jaden nie chciał owijać w bawełnę i oszukiwać swoich towarzyszy broni, dlatego oznajmił:

– Pluton już nie istnieje, wszystkich członków wybili Imperialni.

Zapadło ponure milczenie. Każdy z obecnych w namiocie miał w plutonie Grab i Cień przyjaciół, zresztą każdy członek Kompanii Zmierzch był silnie związany z pozostałymi. Jaden nie chciał bardziej pogorszyć sprawy, jednak jako dowódca musiał o to zapytać:

– Co zaopatrzeniem? Statki wróciły?

– Niestety jest gorzej niż przypuszczaliśmy. Transportowce się nie pojawiły. Doge jest oblężona przez flotę wroga. Nasze krążowniki nie mogą się przedrzeć przez imperialną blokadę. – zakomunikował Sketch, dowódca plutonu Tango.

– Rozumiem. – odpowiedział Jaden. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma zrobić.

Border

Tano wyszedł z namiotu tuż po tym jak zakończyła się narada. Sytuacja jego i pozostałych była tragiczna. Bez dostawy zaopatrzenia i posiłków, nie utrzymają się długo. Admirał powolnym krokiem podążył w kierunku linii okopów. Usiadł na jednej ze skrzyń, które się tam znajdowały i zmrużył oczy. Od kilku dniu nie zaznał spokojnego snu. Był ciągle potrzebny. Co parę godzin odbywały się narady, na których ustalano straty. Chyba tylko straty, bo dowódcy na nic innego nie mogli wpaść. Jaden wciąż z zamkniętymi oczami siedział na skrzynce i rozmyślał. Jednak nic ciekawego nie pojawiało się w zasięgu jego bystrego umysłu. W pewnym momencie usłyszał szuranie po piasku. "Kto to może być?" pomyślał Tano jednak nie przejął się tym zbytnio. Nie miał ochoty na kolejne łamigłówki. Za chwilę wszystko się wyjaśni i tak się stało. Do Jadena przemówił Joker:

– Jaden, co z tobą? – zapytał z niepokojem brat bohatera. Tano podniósł głowę i otworzył oczy.

– A jak myślisz? Nie spałem od kilku dni. Po prostu nie mogę.

– Rozumiem cię całkowicie. Ja też tak mam, jednak kilka razy udało mi się przysnać. – Joker rzucił szelmowski uśmiech w stronę brata. – Tobie też się przyda.

– Chyba masz rację... – Jaden zszedł ze skrzyni, położył się na gołej ziemi. Tymczasem Joker odszedł wołany przez podkomendnych. "Po co go ze sobą zabrałem? Tu robi się niebezpiecznie zaczął znów swoje rozmyślania Jaden. Ale za radą brata spróbował zasnąć. Po chwili przestały do niego docierać zewnętrzne bodźce i powoli zaczął się zagłębiać w ciemną pustkę, czując ulgę.

Border

Jadena obudziło silne szarpnięcie za ramię. Wokół było słychać nawoływania i okrzyki żołnierzy. Tano otworzył oczy i ujrzał Sketcha.

– Gdzie jest Joker? Co się dzieje? – padło pierwsze pytania od Jadena, który rozglądał się wokoło w poszukiwaniu brata.

– Imperium rozpoczęło natarcie. Joker poprowadził naszych i walczy na pierwszej linii. – poinformował Sketch.

– Co?!? Jak?!? – Jaden zerwał się w jednej chwili z ziemi i ruszył ku polu bitwy. Jeszcze przez kilkanaście sekund słyszał za sobą okrzyki dowódcy plutonu Tango aż zagłuszyły je odgłosy bitwy. Przebiegając obok zwłok jednego z klonów, admirał złapał jego blaster i pobiegł przed siebie. Rozglądając się wokoło nareszcie zauważył Jokera. Jego brat schował się za wielką skałą wraz z czterema członkami oddziału Breakout i stamtąd prowadził ostrzał wroga. Tano zwrócił się żołnierzy, którzy znajdowali się w pobliżu:

– Ogień zaporowy! – zawołał i ruszył pędem do głazu. Tymczasem podkomendni dowódcy wykonali jego rozkaz co do joty. Jaden usłyszał za sobą odgłosy wydobywające się z co najmniej dziesięciu blasterów. W kilka sekund później znalazł się obok Jokera.

– Cholera! Czyś ty do końca oszalał?!?

– Wychodzi na to, że tak. – odparł Joker. W tej samej chwili uśmiech pojawił się na jego twarzy. To samo stało się z resztą oddziału Breakout. Zły Jaden po chwili także się uśmiechnął. Nigdy nie gniewał się na brata dłużej niż kilka minut. "Jednak nie pora teraz na uprzejmości" pomyślał.

– Ilu ich jest? – zadał pytanie.

– Myślę, że około pięćset. – oznajmił Joker. – Nie wydaje mi się, że damy radę ich odeprzeć bez pomocy posiłków z zewnątrz.

Jaden w myślach zgadzał się z rozumowaniem brata.

– Curtis i Wedge są zajęci na orbicie. Posiłków raczej nie zobaczymy. – poinformował pozostałych. Musiało istnieć jakiś inne wyjście z ich trudnej sytuacji, jednak Tano nie miał pojęcia jakie to rozwiązanie. Byli zdani tylko na siebie. Bitwa na orbicie cały czas trwała a żadna ze stron konfliktu nie przybliżała się do zwycięstwa. Tymczasem sytuacja na powierzchni przedstawiała się zupełnie inaczej. To Imperium wygrywało a wojska Republiki ostatkami sił broniły zdobytych pozycji. Nic nie wskazywało na to, że przeżyją do wieczora.

Border

Jaden i Joker wstali rozpoczynając ostrzał. Za ich przykładem poszli członkowie Breakout oraz pozostałe przy życiu klony. Taka postawa osłabiła morale żołnierzy Imperium i wycofali się. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Okazało się jednak, że podczas batalii zginął m.in. Psycho, Jester i jeszcze kilkunastu żołnierzy. Odbył się pogrzeb, podczas którego pochowano poległych. Po zakończeniu obrzędu usiadł na jednej ze skrzyń z zaopatrzeniem i szeptem ledwo dosłyszalnym powiedział tylko jedno zdanie:

– Niech to się wreszcie skończy.

Border

Minęły dwa dni od pogrzebu Psycho i Jestera. W międzyczasie polegli także Ghost i Butcher. Z oddziału Breakout przeżyli tylko Rooper, Jaden i Joker. Już siódmy dzień siły Republiki broniły pozycji, który zdobyły już pierwszego dnia. Jaden i Joker znajdowali się w okopach. Towarzyszył im Rooper. Wraz z nimi przeżyło tylko kilkunastu żołnierzy z plutonu Zmierzch i Tango. Wrogie wojska powoli zbliżały się do linii okopów. Jaden i jego oddział mieli nadzieję, że w końcu nadejdą posiłki z orbity. Niestety pomoc nie nadchodziła. Pierwszy zerwał się lider kompanii – Jaden. Z jego blastera zginęło natychmiast trzech wrogów. Niestety jeden z przeciwników zdołał oddać strzał w kierunku admirała Tano. Strzał okazał się celny i pocisk trafił Jadena w brzuch. W tej samej chwili doskoczył do niego sanitariusz i zaczął opatrywać krwawiące miejsce.

– Nie jest dobrze. Rana jest śmiertelna... – nie dokończył medyk i padł martwy na ziemię.

Widząc to Joker stojący dwadzieścia metrów dalej, ruszył biegiem w kierunku rannego przyjaciela. Tymczasem Rooper najlepiej jak mógł osłaniał Jadena, jednak uległ przewadze wroga i został zastrzelony. Pocisk trafił go w hełm i przebił mózg, co poskutkowało natychmiastową śmiercią. Joker wyraźnie przyspieszył widząc śmierć kolejnego członka Breakout. Będąc już blisko Jadena, nastąpił wybuch. Tano poleciał w górę i wylądował u stóp swego brata. Joker jeszcze przez kilka sekund widział co dzieje wokoło a potem zamknął oczy, by już nigdy ich nie otworzyć. Jaden szybko złapał ciało Jokera, jednak ten już nie żył. Pozostałe klony widząc to straciły na chwilę wolę walki i ta chwila dała przewagę siłom Imperium. Admirał został otoczony. Jaden nie bał się śmierci, szkoda jednak było mu zostawić Ahsokę i Carla na pastwę losu. Zamknął oczy czekając na koniec. Rozległy się strzały.

Border

Jaden obudził się zlany potem. Przy nim siedziała jego żona, Ahsoka. Wiedział już o co go zapyta:

– Znowu śniłeś o Doge? – zapytała Togrutanka.

Jaden był jej wdzięczny, że tak się o niego troszczy. Ahsoka pierwsza objęła męża czekając na jego odpowiedź.

– Tak... niestety tak.

Od miesięcy Jadena dręczyły sny o pierwszej bitwie o Doge, znanej także jako Rzeź Kompanii Zmierzch. Z całej potyczki tylko on, właśnie on, lider formacji zdołał ujść z życiem dzięki posiłkom wysłanym na planetę tuż po zwycięstwie Republiki na orbicie. Naczelnik nie potrafił wytłumaczyć dlaczego sen zawsze tak samo się kończył: otaczali go żołnierze Imperium i wykonywali wyrok. "To nie tak powinno się skończyć" zawsze tak samo komentował sen Jaden.

– Jutro lecę na Nar Shadaa. Nasz wywiad twierdzi, że przebywają tam spore siły Imperium Huttów. – oznajmił Jaden.

– Jaden, obiecaj mi, że wrócisz do domu cały i zdrowy. – poprosiła Ahsoka.

– Niczego nie mogę ci obiecać, kochanie. Wiesz jak jest. Ale postaram się. – Tano spróbował się uśmiechnąć. Niestety ten manewr się nie udał . Widząc zmartwioną minę swojej małżonki podszedł do niej, pocałował i wyszedł na balkon, chcąc obejrzeć krajobraz Kryzooine. Możliwe, że po raz ostatni.

9992 bajty • Około 15 minut czytania ┃  • Następny →

{

Przypisy

  1. pol. Duch
  2. ang. Hornbeam
Advertisement